piątek, 21 grudnia 2012

Gabrysia o świętach

Bawi się domkiem i małymi ludzikami...gada do siebie i do nich...

G.-....siedzcie bo teraz są święta...
Ja-tak Bożego Narodzenia...wtrącam...
G.-nie!święta Bożego Mikołaja...
rzekła z oburzeniem:)

czwartek, 20 grudnia 2012

Jestem...a jakby mnie nie ma

Dycham...ciężko bo choróbsko mnie powala.Dwie nocki z rzędu...i zatoki zawalone...to kombinacja ścinająca z nóg.Dziś po mega tyrce w robocie...i odespaniu może godziny...ledwo zipię...Gabki nawet nie byłam w stanie odwieśc do przedszkola...z pomocą nie przyszedł nikt.
Oczy bolą...najbardziej.W pracy się przeraziłam bo nagle zaczęłam źle widziec...za mgłą...a oczy robiły się mokre...i lepkie...otarłam i zobaczyłam dziwną maź...ropa...wodnista...napływała co rusz...
Masakra.A w pracy...ech ludzie listy piszą chciało by się rzec i allegro chyba króluje...miałam poczucie że pracuje w kamieniołomach...
Wczoraj też nie dużo spałam...bo teściowa już na wstępię zakomunikowała...że musi jechac po dentkę do roweru dla teścia...Oczywiście wszystko jest takie ważne...Mniejsza z tym...zmęczona się czuje...dłonie brzydkie jakbym ich nie miała...
Dzieciaki dokazują...a mnie to wkurza bardziej niż zwykle...nie mam cierpliwości za grosz.Czuje się podle...Czekam na te święta...bo se przynajmniej pojem:)
Po co się tak zażynac...ile można znieśc...już niedługo bo w styczniu już będę na innym dziale...

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Trudne pytanie?

Otóż Gabrysia weszła w wiek...trudnych pytan...dziwnych rozmów.Ogólnie buzia jej sie nie zamyka i jest ciekawa wszystkiego.To dobrze.Nie raz jednak jej pytania wbijają mnie w ziemie...i zaskakują na tyle,że zachodzę w głowę kiedy to moje dziecię tak urosło.
Wczoraj przed snem czytałyśmy bajkę "Będę miec rodzeństwo"co wywyołało lawinę pytań i stwierdzeń...Gabrysia pytała...
-Mamo,a gdy ja byłam w brzuszku tęskniłaś za mną?
-a czy ja też piłam mleczko z cycusia...
-a byłyśmy w szpitalu....
stwierdzała...tak byłam najpierw taka malutka jak paznokiec i rosłam i rosłam i rosłam...aż urosłam... taka jak mój Mikołaj(lalka)i pojechałyśmy do szpitala bo mamę zaczął bolec duży brzuszek i tam Pani wyciągnęła mnie....i nagle zamilkła...
-ale jak?wyciągnęła?
-po drabienie???(?):/
Przyznam,że kołek w gardle mi stanął...bo nie wierzyłam własnym uszom...to już...takie pytania???
najpierw odparłam
-nie wiem....
by dac sobie chwile do namysłu...
a potem powiedziałam jej prawdę...tak po prostu,okrojoną do minimum...by zaspokoic jej ciekawośc jednak nie zagłębiając się dobitnie w ten temat...
Nie było łatwo...zaskoczyło ją to....skąd pani wyciągnęła ją?ale przyjęła to ze spokojem...i w pełni zaakceptowała moją odpowiedz.
Jednak tuż po Nowym roku muszę wybrac się do księgarni po pomoc w literaturze....

sobota, 15 grudnia 2012

Rozmowy kontrolowane

Po kłótni z Nastką.
G.-mamo!A nastka mnie uderzyła!!!
Ja-Gdzie?
G.-w palec...
Ja-który
spojrzła na wszystkie palce uważnie,po czym rzekła
G-ten jest czerwony to na pewno w ten!!!

Ja-Gabrysiu weź Amelkę i idzcie się pobawic do pokoju!Dajcie mi trochę odpocząc...
G.-A co?Idziesz dzisiaj do pracy?
Ja-nie...
G.-no to nie musisz odpoczywac...

Gabrysia z tatem.Ja na zakupach.Po powrocie zastaje porozwalane kołdry po całej podłodze w dużym pokoju...tata mówi.
T.-Gabrysia składaj te kołdry!
G.-nie...!!!
T.-a kto je porozwalał!
G.-Ale czyje to są kołdry...?Mamy...to mama pozbiera...

czwartek, 13 grudnia 2012

Zaległe-kompielowe









Chorobowo

Witaj zimo...witaj gilu...!
Poza gilami całej rodziny,jelitówkami...itp.Meluta ma chore gardło i zapalenie ucha,a w zasadzie dwóch.Kropelki w użyciu...oraz antybiotyk-niestety.Jest lepiej-ona spokojniejsza.Bo ostatnie noce były koszmarem.Nikt nie wiedział co jej jest.W poniedziałkową noc gdy ja byłam w pracy Malusia dała taki koncert,że aż serce się krajało...małżonek zestrsowany...na miejscu,ja słysząc przez telefon takie płacze będąc z dala myślałam,że mi serce pęknie...a dzieciątko rycząc wciąż wołało mama....Boże!Bo ta mama powinna byc...
Strasznie się zle z tym czułam.Na ratunek przyszła teściowa i jakoś utuliła dziecię które długo jeszcze łkało we śnie...
Z racji chorób moje dwie nocki środową i czwartkową-odwołałam...Kierowniczka super pełne zrozumienie.Idę dopiero we wtorek.I taki luzzz...mimo chorób...jaki komfort psychiczny mam wiedząc,że nie muszę iśc do roboty...coś wspaniałego...

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Na sankach



To nic,że matka po dwóch nockach,to nic że spała jedynie 5...w sumie...w ciągu dwóch ostatnich dób.
Bo została wyrolowana.W dzień sankowy nie spałam nic...bo Nastka u babci,z powodu jelitówki...no i rzecz jasna szwagierka nie mogła wziąśc na żądanie urlopu...szwagier prowadząc własną firmę nie mógł poświęcic dwóch godzin bym ja mogła się przespac...i nieco później przyprowadzic do teściowej Anastazji...kompromis to nie w ich stylu...a wypadałoby...
Ja poniosłam konsekwencje choroby ich dziecka...bo mnie pozbawiono zupełnie snu i każdy ma to w dupie...żadnego sms-a z wyjaśnieniem...z zapytaniem czy jakoś dałam radę...zero...zawiodłam się.Zwłaszcza na szwagierce która niegdyś pracowała na nocki i spała wówczas do 15.00...egoizm po prostu...
Wszyscy oferowali pomoc ale jak przyszło co do czego zostałam na lodzie...wkurwiona jestem na nich strasznie...ale to długa historia...Najgorsze,że przed nami święta no i zadymy nie można zrobic...ale szczerze wigilii w tym towarzystwie mi się odechciewa...w obecnej sytuacji.Bo mam żal i nie bardzo mi się widzi uśmiechac do nich i słodzic sobie nawzajem.Ale muszę odbębnic.
Sanki mimo zmęczenia były nie mogłam odmówic i sobie i dziewczynom...Amelusi to pierwszy raz...Było super...nie chciały wracac do domu...



Jesteśmy

Znów na nowo.Przepraszam...mam nadzieje,że tym razem na dłużej.Problemy z pamięcią na gmailu nas dopadły...i to było najłatwiejsze rozwiązanie.Więc,witamy.