czwartek, 31 stycznia 2013

Noc a fizjologia

cała noc nie przespana.Gabrysia nocnik do pupy wręcz przyklejony...siku...siku...siku...plus kupa razy dwa...Przeraziło mnie to ale po porannym przeanalizowaniu sytuacji stwierdziłam,że to reakcja na furagin...jestem wyjechana...dzieciaki natomiast w świetnej formie...bez gorączki dokuczają...ile wlezie...gluty lecą do pasa.Młodsza nie chce zasnąc mimo godzinnego usypiania...non stop cyc w użyciu,co doprowadza mnie do szewskiej pasji...Pocieszające jest to że Gabrysia od rana w kibelku rzadko...co mnie uspokoiło.Apetyty zerowe...już sama nie wiem co im zaproponowac...ale chyba nic na siłę więc czekam aż zgłodnieją i same zaczną się domagac...
padam na twarz...

środa, 30 stycznia 2013

c.d.

Dzwoniłam do kierowniczki...nie była zachwycona,że mnie nie będzie jeszcze i dzisiejszej nocy...tak wyczułam w głosie...nie dziwie się...taki pracownik jest o kant tyłka rozbic...matka...dwójki dzieci...niestety to duże ryzyko...ale co ja mam zrobic?...nie mama wyjścia...
Poza tym czuje,że i mnie rozbiera choroba...
Martwię się  nie o siebie ale ...o dzieci...i o prace...nie chcę jej stracic...
c.d.n.

Wirus

krąży wirus sieka.Dziewczyny położył na łopatki...gorączki wysokie bo ok 39.00...
Wczoraj z Melą u lekarza.Osłuchowo czysto.Więc tylko zbijamy gorączkę.Z pół przytomnym dzieciem...do apteki po termometr bo mój się akurat pospuł.W aptece kolejka.Pani przede mną 8 recept...zamawianie leków...pierdu pierdu...no szczyt po prostu...Zero zwrócenia uwagi na matkę z dzieckiem...które popłakuje...ani babsztyl z zza okienka-szanowna pani magister...Wyszłam bo mi nerwy puściły rzecz jasna bez termometru...a szkoda bo mogłam coś powiedziec...by sobie ulżyc...france zbolałe...
w domu w miarę...
Gabrysia wciąż sika co chwilę...mam tego dośc...co z tego że badania dobre,jak dziecku ewidentnie cos dolega.Telefon do pediatry i żądanie wypisania furaginu,no trudno.Ale ja juz nie mogę patrzec jak lata co chwile...i po kropelce robi...
Po południu gdy melka wstała i gdy miałam je dwie zapakowac do auta i podjechac po receptę do lekarza...niestety w domu nikogo,z kim można by było je zostawic...Gabrysia stwierdziła,że jej zimno po czym zasnęła...Meluta za to przy cycu purpurowa....
telefon...do kierowniczki mojej...wyjaśnienie sytuacjii...i urlop na żądanie...
Tak na marginesie wywalą mnie z tej roboty...ale co mam robic...?Przecież dzieci są najważniejsze...wiem ale to wcale nie umniejsza mojego lekkiego kaca...bo zależy mi na tej pracy i teraz się boje...
Artek z pracy o 19.00...ja kurs do apteki...dzieciaki zasnęły po 21.00...noc nawet była znośna...
Rano Melka bez gorączki.Ale maruderium i gile do pasa...Gabrysia za to 38.9...i wciąż na nocniku,Melka przy cycu...który niedługo mi chyba odpadnie...
mam nadzieje że furagin pomoże...
c.d.n

wtorek, 29 stycznia 2013

Ryczec...

chce mi się...z braku sił.
napiszę tylko,że toczymy walkę z wirusami...
Amelii...gorączka ok 39.00...ciężko ją było zbic...leki...plus kąpiel chłodna...okład na czółko...
katar lejący się z nosa...ona przyklejona do cyca...
Gabrysia...posikuje często bardzo.Badania krwi i moczu oki...obserwuje ale dziś stwierdziła że ją piecze...dzwoniłam do pediatry może przepisze furagin...obecnie podaje jej żuravit...
Ja się trzymam...dziś nocka...nie wiem jak ja ją przeżyje...jak przeżyje ją Artek i Melii...

środa, 16 stycznia 2013

***

ból...wina...żal i smutek...to co czuje...nie radzę sobie z tymi emocjami.Brutalnośc życia dopadła mnie i stłamsiła...sytuacja w której zostałam postawiona...wydarła mi serce...Nigdy nie sądziłam,że coś takiego przeżyje...chce wyłączyc myślenie ale się nie da...przepraszam...to za mało...
***

wtorek, 8 stycznia 2013

Na stałe

praca...już nie na zlecenie...Były trzy miejsca i się dostałam.Na pół etatu-czyli dwie nocki tygodniowo.Jutro badania lekarskie.:)

sobota, 5 stycznia 2013

Gabrysia czyta



Okiełznac je w empiku to istne wyzwanie....

Sobota




Mamo...jak Amelka zaśnie pomalujemy farbami...?

pomalujemy kochanie...


Uroki i niespodzianki

maczieżyństwa są różne.Każda matka dobrze o tym wie...są te dobre strony,złych jest cała masa...są też niespodzianki...i zaskoczenia.
Piątkowy poranek.Ciężki bo ja po nocce...Ameluta ojcu dała czadu budząc się z 30 razy jak twierdził...śpimy...a raczej ja próbuje,bo co chwile przerywa sen Gabrysia...która wstała punkt 7.00...z racji potrzeby kupy...
Zrobiła-armatę,że się tak wyrażę...wstałam...wylałam..bo strzeliła do nocnika...
Śpię dalej Ameluta koło mnie...Gabka się kręci...
Po jakimś czasie Melu otwiera oczy...Gabrysia podchodzi i stwierdza...
-mamo,co tu taki smród?
-dziecko parę minut temu zrobiłaś kupę to chyba pachniec nie będzie...odparłam...
Odkrywamy kołdrę...a tu masz ci niespodzianka...wszystko i wszyscy w kupie se leżymy...moja kuszula...kołdra...prześcieradło...ameluta...
Z rana,po nie przespanej nocy...to hardcore...

czwartek, 3 stycznia 2013

Mycie zębów


Jesteśmy

Po świętach cali,i zdrowi...jakoś nikt nikogo nie pozabijał-a było blisko.Umęczeni...obrzarci...zarobieni...ba...będzie nawet nas więcej w przyszłym roku...
Otóż moja suczka rasy kundel...brzuchata się zrobiła...Jeden raz zwiała i oooo!!!Masz babo placek.Wina?No kto jak nie mąż...wyszedł se bez smyczy wieczorem w listopadzie...gdzie mgłę nożem można było nożem kroic i przyszedł bez psa...
Ja wówczas do roboty...tuż przed,szukałam darłam się jak pomylona i nic...wróciła...
Nie było jej pół godziny i to wystarczyło...
Nie wiem co zrobię...szczęnięta jakoś w połowię stycznia nie widzi mi się byc psiową akuszerką...ale wyjścia raczej nie mam...Jak zwykle ktoś zawini,a ty babo konsekwencje ponoś...

Święta nerwowe...narobiłam się i wkurwiłam...może to ja nie umiem sobie z tym wszystkim radzic.
Dzieci zadowolone prezenciochy wypasione...starszaczka się obłowiła...a pisku nie było końca.W wigilię spac poszły ok 23.00 pełne emocji...

Sylwestwr w domu-bo tak chciałam.O 20.00 poszliśmy we czwórke puszczac petardy i fajerwerki...na dwór...Potem kąpiel w wannie pełnej piany we trzy baby...
Poszły spac o 22.00 nie wytrzymały...
a my do 1.00 siedziliśmy we dójkę:)