czwartek, 3 stycznia 2013

Jesteśmy

Po świętach cali,i zdrowi...jakoś nikt nikogo nie pozabijał-a było blisko.Umęczeni...obrzarci...zarobieni...ba...będzie nawet nas więcej w przyszłym roku...
Otóż moja suczka rasy kundel...brzuchata się zrobiła...Jeden raz zwiała i oooo!!!Masz babo placek.Wina?No kto jak nie mąż...wyszedł se bez smyczy wieczorem w listopadzie...gdzie mgłę nożem można było nożem kroic i przyszedł bez psa...
Ja wówczas do roboty...tuż przed,szukałam darłam się jak pomylona i nic...wróciła...
Nie było jej pół godziny i to wystarczyło...
Nie wiem co zrobię...szczęnięta jakoś w połowię stycznia nie widzi mi się byc psiową akuszerką...ale wyjścia raczej nie mam...Jak zwykle ktoś zawini,a ty babo konsekwencje ponoś...

Święta nerwowe...narobiłam się i wkurwiłam...może to ja nie umiem sobie z tym wszystkim radzic.
Dzieci zadowolone prezenciochy wypasione...starszaczka się obłowiła...a pisku nie było końca.W wigilię spac poszły ok 23.00 pełne emocji...

Sylwestwr w domu-bo tak chciałam.O 20.00 poszliśmy we czwórke puszczac petardy i fajerwerki...na dwór...Potem kąpiel w wannie pełnej piany we trzy baby...
Poszły spac o 22.00 nie wytrzymały...
a my do 1.00 siedziliśmy we dójkę:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz